Co czuję, gdy tańczę…

Published by

on

taniecOstatnie lata zmuszają do refleksji nad tańcem i nie wiadomo czy jest to wynikiem lansowanej przez telewizję tanecznej osobowości ukrytej w czeluściach każdego z nas, czy po prostu magii tej sztuki. Dziś wszyscy tańczą, a jak nie tańczą to się zachwycają, a jak się nie zachwycają to ochoczo krytykują, więc tak naprawdę taniec nigdy nie pozostaje obojętny. Przyglądając się kinematograficznym spojrzeniom na taniec, mniej lub bardziej udanym, dostrzegamy jego uzdrowicielską, wręcz mistyczną moc. Ty jesteś biedny, a ja bogata, nigdy nie będziemy razem, ale zatańczmy. Taniec wyzwala w bohaterach wręcz heroiczne działania,  umożliwia nawrócenia ciemnych charakterów, które oczywiście są wewnętrznie skrzywdzone przez los, jednak taniec niczym mesjasz XXI wieku leczy ich zbrukane ludzkością dusze.  Bądź sobą, nie poddawaj się, bo życie jest za krótkie by udawać kogoś innego- kolejna złota doktryna młodzieżowych filmów o tancerzach, którzy teraz już nie tylko spełniają się artystycznie, lecz również ratują świat, jak np. Liga Niezwykłych Tancerzy, czyli nadludzkie jednostki stworzone by uchronić świat przed zagładą. A w całym tym kiczowatym patosie giną historie warte zapamiętania.

Lecz bądźmy szczerzy- nie tylko kino może tańczyć, telewizja podąża w ślad za nim.  Skoro oni tańczą z gwiazdami, to i You Can Dance, bo Masz Talent. Jednak umiejętności taneczne to jak widać nie wszystko- aby zaistnieć w telewizji potrzebna jest tragedia, bo przecież świat uzależniony jest od dramatu. Tak więc przyjdź, zatańcz i opowiedz niepowtarzalną w swej powtarzalności historię twojej świnki morskiej, która popełniła samobójstwo skacząc z lodówki, jednak ty się nie poddałeś, bo miałeś taniec, który był jedynym wentylem pozwalającym wyrazić twój Weltschmerz. A wszyscy ignoranci tańczący po prostu, dla przyjemności, są jedynie błaznami profanującymi owe przedstawienie.  Jednak prawda być inna nie chce- wszyscy Artyści, samozwańczo Wielcy zginą szekspirowską powieścią idioty: głośną, wrzaskliwą , lecz nic nie znaczącą.

A ja, gdy tańczę to po prostu, bez zapierających dech w piersiach ewolucji, bez wielkiej metafory i  tragicznej otoczki, ale za to ze szczerą przyjemnością, bo nikomu nie każę tego oglądać.

 

Start a Blog at WordPress.com.